Przewodniczący Duda rusza na wojnę! Ręka w rękę z Jarosławem Kaczyńskim. Cel? Obalić rząd. Jak? Za pomocą strajku generalnego albo ulicy. Po co? Żeby mieć rozmówcę, bo rząd obecny Donald krzyczy przerażony: – Panie Boże, przecież nie tak to wyglądało! A Pan Bóg mówi: – Donaldzie, tego PR-u to nauczyłem się od ciebie. Kaczyński Komentarze do: Tak się nie robi, Panie Niemcu - Dariusz Kwiecień-Archiwum. Dodaj komentarz. 05:15. Następne wideo: Trupi las - Darousz Kwiecień - 08 - 2020 Archiwum. - przytaczamy dosłowny tekst listu, wiadomości, sms-a, e-maila itp. - gdy faktycznie zwracamy się bezpośrednio do czytelnika (tak jak ja teraz) pisząc poradnik, pseudoporadnik, czy coś podobnego, bądź jakąś informację przeznaczoną dla czytelników, która nie znajduje się w oryginalnym tekście opowieści. Znany na całym świecie łaciński aforyzm - Errare humanum est - ma odpowiednik w języku angielskim: "Nie myli się ten, kto nic nie robi". Worldwide known Latin aphorism - Errare humanum est - has a counterpart in the Russian language: "do Not mistake the one who does nothing". Myli się pan, panie Connelly, to pani Hessington robi panu Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Home Książki Kryminał, sensacja, thriller Koniec się pani nie udał Rześka i bezkompromisowa emerytka Zofia Wilkońska umiera i trafia na rozmowę do miejsca, które wydaje się być niczym inny, jak czyśćcem. Po odpowiedzi na kilka trywialnych pytań, ustawia się w kolejce do wyjścia. Przypadkowa zamiana biletów rzuca ją jednak tam, gdzie wcale nie powinna się znaleźć. Co więcej: sprytnie włącza się w prace podupadającego i skierowanego do likwidacji zespołu produkującego drobne dobre uczynki. Ma w tym jednak swój osobisty interes. Do pomocy angażuje porucznika Borewicza, Danutę Szaflarska i generała Jaruzelskiego. Tymczasem kobieta, z którą zamieniła się biletem, odnajduje ją i zaczyna szantażować. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,6 / 10 123 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Gdy zapytałam was o znienawidzone zachowania mężczyzn, zaczęło się wymienianie bez końca. Jak to ujęła Beata – „Czasami mi się wydaję, że film Seksmisja powinien być naprawdę”. A tak na serio…jest na co narzekać 😉 Oto 23 zachowań, których nie znoszą kobiety po…40. Fochy i milczenie Użalanie się nad sobą. Puste obietnice. Przeklinanie. Kłamstwa, zwłaszcza kłamanie prosto w oczy. Nieodpowiedzialność. Wygodnictwo Ignorowanie i udawanie że wszystko jest w porządku. „Ta duma i zadowolenie, kiedy głośno beknie albo pierdnie, jakby co najmniej zdobył szczyt Kilimandżaro” K. „i przy tym podrapie się po dzwonach Zygmunta”. M „Jak coś zrobi, np. wymieni żarówkę, to samoloty powinny klaskać skrzydłami”. K. „Zakładanie nowej rolki papieru na odwrót”. M. „Samolubstwo, zarozumialstwo z przerostem ego. Taka bombonierka w ładnym pudełku, a w środku puste czekoladki po terminie”. B. „Pytanie o wszystko. Kochanie, jak to zrobić? Kochanie, gdzie to leży… dżisas” A. „Gdzie jest……? Nie ma…. O już mam.” ” Ale tam tego nie ma”. „Chodzenie latem z gołą klatą i bebzynem” A. „Gdy chla, a chlać nie umie” M. „Wysokie mniemanie o sobie”. M. „Brak szacunku (w każdej postaci i w każdej sytuacji) dla kobiety”. A. „Gdy mówisz,a i tak cię nie słucha, a potem twierdzi, że nie wiedział bo mu nie powiedziałaś…” S. „Stwierdzenia, że kobieta się czepia i to nie jego wina, to kobiece hormony …co by nie było zawsze – a okres Ci się czasem nie zbliża, zawsze się kuva zbliża, jak się kończy, za chwilę będzie następny…. faceci” M. „Bo przecież kobieta nic nie robi…tylko pracuje zawodowo, robi zakupy, pierze, sprząta, dba o ogród, o dzieci, pilnuje terminów rachunków, gotuje i tak można wymieniać…tylko po co skoro facet twierdzi, że w sumie cały dzień nic nie robi, bo wszystko to samo…” D. „Gdy non stop wchodzi mi do łazienki, kiedy się kąpię, i wpuszcza mi zimno. Poza tym, to super Gość.” A. „Rozkrok gigant w autobusie , metrze” J. „Dłubanie w nosie na czerwony m świetle” J. „Najśmieszniejsze jest to, kiedy mężczyzna myśli,że kobieta nie wie….” Detektyw - poseł Rutkowski znowu zareklamował się w mediach Rozmowa z Krzysztofem Rutkowskim Czy pan działa ponad prawem? - W moim działaniu nie było niczego sprzecznego z obowiązującym - poseł Rutkowski znowu zareklamował się w mediachRozmowa z Krzysztofem Rutkowskim Czy pan działa ponad prawem?- W moim działaniu nie było niczego sprzecznego z obowiązującym prawem. Wskazaliśmy policji nielegalny sprzęt. Nikt nie został poturbowany. Czy często w podobnych akcjach nie czeka pan na policję?- Muszę działać skutecznie, często w tajemnicy. Powiadamiam policję, jak miejsce jest już zabezpieczone. Niestety, nierzadko zdarzało się, że policjanci informowali przestępców o moich akcjach. Boję się, że gdybym powiadomił policję przed akcją, moje działanie zakończyłoby się niepowodzeniem. Dziennikarzy darzy pan większym zaufaniem niż policjantów?- Dziennikarze nie wiedzieli, gdzie idą. Ja oczywiście wiedziałem, że nie będzie żadnego niebezpieczeństwa grożącego ich akcją wskazał pan firmę-oszusta. A przecież obie złożyły na siebie doniesienia w prokuraturze. I żadnej jeszcze nie postawiono zarzutów. Tymczasem pan publicznie wydał wyrok. - Mam informacje, że firma, która jest oskarżona o używanie pirackich programów, żeby odgryźć się na moim kliencie w biurze patentów zastrzegła jako swoją nazwę mojego klienta. I powiadomiła prokuraturę, jakoby mój klient nieprawnie używał swojej nazwy. Jestem przekonany, że teraz, kiedy cały sprzęt zabezpieczyli wrocławscy policjanci, prawda szybko wyjdzie na jaw. Rozmowa z Ryszardem Zarembą, rzecznikiem prasowym komendata dolnośląskiej policjiPoseł Rutkowski powiedział, że dlatego nie informował wcześniej o swojej akcji policji, bo z jego doświadczenia wynika, że policja często o takich akcjach informuje bandytów i niweczy pracę detektywa. Co Pan na to? - Tu nie było takiego zagrożenia. Komisariat Śródmieście znał sprawę i ją prowadził. Szkoda, że poseł nie informuje nas o swoich interwencjach, bo niejednokrotnie bywa tak, że medialne akcje firm detektywistycznych niweczą prowadzone mozolnie przez wiele miesięcy śledztwa policji. To raczej delikatna odpowiedź. Policjanci boją się posła Rutkowskiego?- Nie. Nie boją się żadnego posła, ponieważ każdy z nich wie, że immunitet nie tłumaczy łamania prawa. Mamy na co dzień do czynienia z pijanymi parlamentarzystami, różnymi wybrykami posłów i zawsze reagujemy. Tak samo, jak w przypadku osób nieobjętych ochroną Rutkowski przywykł robić medialny szoł. Wrocławscy policjanci potraktowali posła jak każego innego Rybicki, poseł Platformy Obywatelskiej, przewodniczący komisji etyki poselskiej:- Komisja z urzędu zajmuje się zachowaniem posłów w ich działalności parlamentarnej. Ocena działalności detektywistycznej posła Rutkowskiego pozostaje po stronie wymiaru sprawiedliwości. Jeśli złamał prawo, to z pewnością wtedy i my będziemy oceniać jego postawę etyczną, czy nie uchybił powadze posła. Wrocławscy detektywi o Rutkowskim:- Nie wolno wchodzić w drogę policji. To sprzeczne z uprawnieniami i po prostu głupie - mówi jeden z wrocławskich prywatnych detektywów. - Chcę zachować anonimowość. Wie pani... Rutkowski to inne sfery. Nie chcę z nim Według mnie, detektywa z 13-letnim stażem, to nie jest w porządku. Pan poseł nie stoi ponad prawem - mówi inny wrocławski detektyw. Tego nie powinno być. Rutkowski nie jest prywatną policją. Przyjechał zrobić zadymę podczas targów w Hali Ludowej. Oczywiście z udziałem dziennikarzy, czyli kolejną reklamę wielkiego detektywa. ******Rutkowski w Iraku. - Chcę złapać Husajna nie dla pieniędzy, ale dlatego, że lubię łapać bandytów - tłumaczył detektyw w jednym z wywiadów. Do pracy w Iraku Rutkowski chce wynająć byłych żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Nagroda za schwytanie Husajna wynosi 25 mln październiku ubiegłego roku w czeskim Cieszynie Rutkowski złapał podejrzanego o zabójstwo notariuszki w Oświęcimiu. Krzysztof Rutkowski zdecydowanie zaprzeczył, jakoby w świetle czeskiego prawa dopuścił się czterech przestępstw, między innymi uprowadzenia i nielegalnego wywiezienia za granicę człowieka. Polskie MSZ wyraziło ubolewanie w związku z postępowaniem Rutkowski, mechanizator rolnictwaUrodzony w Teresinie koło Sochaczewa szóstego kwietnia 1960 roku. Ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa. Żonaty. W 2001 został wybrany posłem na Sejm z łódzkiej listy wyborczej Samoobrony. Otrzymał niemal 14 tys. współwłaścicielem firmy detektywistycznej i agencji ochrony mienia, która posiada koncesje detektywistyczną. Zatrudnia około 350 osób.******W piątek we Wrocławiu detektyw Rutkowski zrobił kolejną akcję interwencji była informacja, że jeden z wystawców na wrocławskich targach prezentuje pirackie automaty do gry. Rutkowskiego powiadomił klient, który... miał stoisko wystawowe obok domniemanego oszusta. Potem okazało się, że obie konkurujące ze sobą firmy doniosły na siebie do prokuratury. Do Hali Ludowej detektyw wkroczył w towarzystwie dziennikarzy. Bo kiedy zadzwonił na policję, poradzono mu, żeby zgłosił się na komisariat i powiadomił o domniemanym przestępstwie. - Bo tak wygląda procedura. Detektyw może powiadomić policję i działać w porozumieniu z nią. A nie może powiadamiać funkcjonariuszy, że Rutkowski właśnie wkracza do akcji. Według mnie to nie jest zgodne z prawem. Chyba, że jemu na takie akcje pozwala immunitet posła - dodaje z uśmiechem pracownik wrocławskiej agencji samej Hali Ludowej detektyw Rutkowski kręcił się wokół stoisk obu firm z automatami, zapowiadając wielką akcję zabezpieczenia dowodów. Akcji nie Teraz prowadzimy postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - mówi Ryszard Zaremba, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji. ******Dziennik Ustaw mówi jasno: detektyw wykonując swoje usługi nie może stosować środków technicznych oraz metod i czynności operacyjno-rozpoznawczych, zastrzeżonych dla ofertyMateriały promocyjne partnera Na inaugurację sezonu piłkarze Stomilu Olsztyn przegrali z Ruchem w Chorzowie 1:2. Jeden punkt zabrał im sędzia, który w końcówce nie uznał bramki Marcina inaugurację sezonu piłkarze Stomilu Olsztyn przegrali z Ruchem w Chorzowie 1:2. Jeden punkt zabrał im sędzia, który w końcówce nie uznał bramki Marcina akcja dla losów meczu odbyła się na dwie minuty przed końcem. Przy stanie 2:1 dla gospodarzy Stomil wyszedł z własnej połowy z kontrą, piłka trafiła do grającego na prawej pomocy Tomasza Radziwona, który podciągnął ją w okolice pola karnego, po czym Uderzyłem ją dość mocno, wzdłuż bramki, tak jak trzeba zagrywać takie piłki - mówił potem jego podania doszedł Nigeryjczyk Abel Salami, ale jego strzał został zablokowany przez obrońcę Ruchu. Ambitny Salami po sekundzie zdołał jednak jeszcze odegrać piłkę na lewą stronę do nadbiegającego Marcina Florka, który z bliska umieścił ją w trybunie honorowej dyrektor sportowy Stomilu Daniel Dyluś i wiceprezes klubu Andrzej Koszutski unieśli ręce w górę w geście triumfu, jednak okazało się, że przedwcześnie, bo sędzia Piotr Wieczerzak z Krakowa odgwizdał spalonego u Florka i bramki nie Dobiegałem do tej piłki do przodu, moim zdaniem nie mogło być mowy o spalonym - opowiadał po meczu Florek. I rzeczywiście miał rację - powtórki w telewizji Canal Plus wykazały, że wszystko dobyło się zgodnie z przepisami, a komentujący tę akcję Paweł Zarzeczny stwierdził, że sędzia wypaczył wynik jednak obiektywnie przyznać, że remis wywieziony z Chorzowa byłby przysłowiowym darem niebios. Wcześniej gospodarze przez cały mecz, za wyjątkiem ostatniego kwadransa, mieli zdecydowaną przewagę i przy odrobinie szczęścia mogli wygrać w wysokim tym okresie poczynań Stomilu nie można było nazwać grą i aż trudno uwierzyć, że przez końcowe piętnaście minut na boisku przebywali ci sami piłkarze, co wcześniej. Stomil rozpoczął mecz z dwoma debiutantami w składzie (Mirosław Milewski i Piotr Bajera), przez pierwsze kilka minut nic nie zapowiadało kłopotów. Olsztyniania grali blisko bramki rywala, atakowali piłkarzy Ruchu na ich zaczęło się w 15 min, kiedy to tuż przed polem karnym Sławomir Święcki przepychał się z Mariuszem Śrutwą. I choć z trybun było widać wyraźnie, że chorzowianin ciągnie za koszulkę piłkarza Stomilu, sędzia zdecydował, że to Święcki popychał Śrutwę i podyktował rzut piłce stanęli Sławomir Paluch i Krzysztof Bizacki, na skuteczny strzał zdecydował się ten drugi - piłka ,weszła" do bramki tuż przy słupku. Olsztyński bramkarz Sylwester Wyłupski tłumaczył, że Bizacki uderzył piłkę bardzo sprytnie, pomiędzy stojącymi w pobliżu swoimi partnerami z zespołu. Z kolei chorzowianin przyznał, że zamierzał uderzać nad murem, ale widząc, że takiego właśnie strzału spodziewa się Wyłupski posłał piłkę ,po długim rogu".Stracona bramka zupełnie podłamała olsztynian, a Ruch w ciągu kilkunastu minut stworzył kilka sytuacji, które mogły się skończyć golem. Przy jednej z nich - w 28 min - Stomil od utraty gola uratował Wyłupski, który wygrał pojedynek sam na sam z Łukaszem Surmą, a tuż potem po dobitce Bartłomieja Jamroza piłka przeszła nad pół godzinie gry chorzowianie strzelili drugiego gola. Z lewej strony Robert Górski mimo asysty Milewskiego dośrodkował w pole karne, gdzie Śrutwa wyprzedził Święckiego i z bliska wpakował piłkę głową do siatki. Pięć minut później mogło być już 3:0, ale Wyłupski w dobrym stylu sparował piłkę na rzut rożny po strzale w pierwszej połowie zagroził bramce rywali tylko raz - po rzucie wolnym w wykonaniu Krzysztofa Kowalczyka piłka minęła w polu karnym wszystkich piłkarzy, a na koniec przeleciała po zewnętrznej stronie słupka chorzowskiej pierwsze pół gdziny drugiej połowy stuacja nie ulegała zmianie. Ruch atakował, choć chorzowanie uspokojeni dwubramkowym prowadzeniem nie dokładali wszelkich starań, by podwyższyć wynik. Tak było na przykład w 57 min, gdy Sławomir Paluch łatwo ograł Kowalczyka i dośrodkował w pole karne, gdzie do piłki spóźnił się z kolei ciągle nie mógł złapać rytmu gry, a jedynym na co go było stać w tym okresie był strzał Dariusza Preisa, po którym piłka przeszła nad poprzeczką. Emocje zaczęły się w końcówce 78 min po rzucie wolnym w wykonaniu Kowalczyka, gola, pierwszego w karierze dla Stomilu, strzelił Abel Salami. Była to kopia sytuacji z pierwszej połowy, tyle tylko, że do piłki zagranej na ,długi słupek" tym razem pewnie poszedł Nigeryjczyk, który potem dość łatwo pokonał głową niskiego Marka przy tym golu było to, że był to pierwszy celny strzał Stomilu w meczu. W końcówce olsztynianie wreszcie zauważyli, że chorzowianie grają w obronie kiepsko, że defensywą po raz pierwszy w życiu kieruje Gruzin Mamija Dżikija, a jeszcze bardziej niepewni są obaj kryjący: Mariusz Masternak i Tomasz Fornalik. Do remisu zabrakło jednak szczęścia (decyzja sędziego) i ofertyMateriały promocyjne partnera Bieszczady tonące w śniegu, ofiara porwania, nieuchwytny porywacz, pogranicze polsko-ukraińskie, wilcze stada i pozostawione w górach tropy... Wszystko to składa się na nową powieść gdyńskiej pisarki - Małgorzaty Wardy pt. "Dziewczyna z gór. Śniegi". Jest to druga część książki z 2018 roku. Obecnie w przygotowaniu jest trzeci tom. Miejmy nadzieję, że zostanie on wydany szybciej niż poprzedni, bo powieść wciąga jak najlepszy filmowy thriller książek z TrójmiastaW artykule O tych artystach z Trójmiasta usłyszymy w 2021 roku zapowiadałam, że Małgorzata Warda przygotowuje kontynuację książki pt. "Dziewczyna z gór". I faktycznie tak się stało, druga część tej powieści została wydana pod koniec ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Kiedy czytałam, a następnie recenzowałam książkę "Dziewczyna z gór", nie miała ona jeszcze podtytułu "Tropy" i nie wiedziałam, że będzie ona kontynuowana. Wydawca wznowił ją w nowej, spójnej dla całej serii szacie graficznej, nadał podtytuł i wydając część drugą - "Śniegi", zapowiedział od razu trzecią. I cóż, nie mogę doczekać się, by ją przeczytać!Przeczytaj także: Dziewczyna z morza i z gór - o nowej powieści Małgorzaty Wardy Książka jak dobre kinoFabuła powieści jest iście kryminalna. Po 14 latach odnajduje się ofiara porwania, Nadia Okołotowicz, którą znaleziono w mokrym ubraniu na leśnej drodze, proszącą o pomoc dla siebie i swojego ojca, pod którym załamał się lód na rzece. Po ojcu - Jakubie Orsztynowiczu, który przed laty porwał córkę z domu jej matki i ojczyma, ślad ginie. Nie wiadomo, czy utonął, zamarzł w gdzieś w śniegu w lesie, czy zaginął w górach. Policja w Ustrzykach Dolnych prowadzi dochodzenie, do którego włącza się również wydział śledczy w Gdańsku na czele z Anną Kamińską, która od początku nadzorowała sprawę porwania w górskim miasteczku burza śnieżna utrudnia prowadzenie śledztwa, a dzikość gór i sroga zima sprzyjają tym, którzy znają góry jak własną kieszeń i potrafią w nich przetrwać w każdych warunkach. Kimś takim jest Jakub. Pojawiające się tropy sugerują, co prawda, jego śmierć, ale czy Jakub na pewno nie żyje? Wątpi w to jego córka, wątpi też Łuka, policjant z Ukrainy, który pomaga dziewczynie szukać ojca. Tylko tyle zdradzę z fabuły, ale zapewniam, że książkę czyta się jak najlepszy thriller także: Moje książki żyją własnym życiemZderzenie światów: cywilizacja kontra dzikość gór"Dziewczyna z gór. Śniegi" to jednak nie jest literatura sensacji ani akcji. W zasadzie akcji jako takiej jest niewiele, choć opisywane wydarzenia są na tyle wyraziste i mocne, że ich ciężar gatunkowy jakby "zagęszcza" fabułę. Chodzi wszak o porwanie dziecka, o kilkunastoletnie śledztwo, o poszukiwanie zaginionego w górach, a wszystko to z podwójnym dnem, gdzie kryją się kolejne tematy tej powieści: rodzicielstwo, ojcostwo, życie na odludziu jakby "poza światem", nielegalne przekraczanie granicy, siła natury i wątkiem jest też zderzenie światów: dzikie Bieszczady kontra duże miasto. Nadia wraca do cywilizacji, do swojego dawnego domu pod Gdańskiem. Ale czy to jest nadal jej dom? Który dom jest tym "prawdziwym"? Bohaterka musi stawić czoła przeszłości i wszystkim tym, których zostawiła, zwłaszcza matce, rodzinie, sąsiadom, dawnym koleżankom ze szkoły, ale i mediom oraz policji. Pojawiają się wątpliwości, czy faktycznie jest ofiarą porwania, czy może działa w jej przypadku syndrom sztokholmski, który wyraża się odczuwaniem sympatii i solidarności z porywaczem? Czy Nadia kryje Jakuba? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi podczas także: Emo nastolatki cierpią w samotności Konstrukcyjny majstersztykMuszę przyznać, że to, co zarzucałam pierwszej części, czyli zwłaszcza konstrukcyjne nierówności, tym razem zostało dopracowane. Jestem pod wrażeniem tego, jak autorce udało się sugestywnie budować napięcie i odsłaniać karty bardzo powoli, opisując niektóre sceny z ogromną precyzją i spokojem, wręcz niespiesznie. Tym razem pisarka "poszatkowała" opowieść na fragmenty według czasu, na: "dawniej", "obecnie", a także według kolejności dni poszukiwań Jakuba. Jednak po pierwsze nie zrobiła tego chronologicznie, a po drugie pokazuje wydarzenia z punktów widzenia różnych osób. Główną narratorką 1-osobową jest wciąż Nadia, która opowiada całą historię, jednak oddaje ona głos 3-osobowemu narratorowi, który opowiada to, czego Nadia nie mogła być świadkiem. To dzięki takiej narracji udało się stworzyć dzieło niemal hipnotyzujące, konstrukcyjny dzięki temu nie tylko trzyma czytelnika w napięciu od początku do końca, ale i sprawia, że zanurzamy się w ten świat dogłębnie. W bezkres Bieszczad i ich ogrom z jednej strony, a z drugiej w świat emocji i psychiki bohaterów, zwłaszcza Nadii, Jakuba i Łuki. Analiza psychologiczna postaci jest poprowadzona bardzo obrazowo i przekonująco - to są osoby z krwi i kości zdecydowanie. Zwłaszcza postać Orsztynowicza jest imponująca. To zresztą mój ulubiony bohater i bardzo liczę na to, że pojawi się w 3 tomie...Prawdziwie górska opowieśćNa koniec jeszcze chciałabym zwrócić uwagę na to, że Małgorzata Warda, gdynianka, chciałoby się powiedzieć "dziewczyna z morza" (a nie z gór), napisała taką książkę. To prawdziwie górska powieść! Opisy krajobrazu, survivalowe sceny, dzikie zwierzęta z wilkami i niedźwiedziami na czele, szeptucha, pogranicze - to wszystko odmalowane jest tak, że naprawdę przenosimy się w Bieszczady, czujemy to zimno i majestat gór. Tego nie mogła napisać osoba, która gór nie zna i która gór nie kocha... Bo to uwielbienie odczuwalne jest mogłabym na tym zakończyć mój zachwyt nad tą książką, ale muszę jeszcze powiedzieć dwa słowa... Pani Małgorzato, tak się nie robi! Żeby zostawiać czytelnika w takiej niepewności, w takim momencie, z taką sytuacją?! Nie, zdecydowanie tak nie można. Ja rozumiem, że helikopter nie miał gdzie wylądować, ale czytelnik też człowiek i ma swoje granice. Zatem proszę w imieniu swoim i innych wielbicieli pani książek, żebyśmy na 3 część cyklu nie musieli czekać kolejny rok. Małgorzata Warda - ur. 10 lutego 1978 r., pisarka, malarka, rzeźbiarka z Gdyni. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jej prozatorski debiutem była książka "Dłonie" wydana w roku 2005. Dwukrotnie nominowana do nagrody głównej Festiwalu Literatury Kobiecej, w roku 2013 otrzymała nagrodę za powieść o tematyce wykluczenia. Wydała "Nikt nie widział, nikt nie słyszał", "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele", "Miasto z lodu". Laureatka nagrody IBBY 2015 dla najlepszej książki młodzieżowej za powieść "5 sekund do Io". Jest także autorką kilku tekstów piosenek zespołu Farba. Prowadzi stronę

panie tak sie nie robi